Wygnanie Śniącego – recenzja książki
- RoMek
- Brak komentarzy
- 15 minut czytania
Alexander Wittmann, autor powieści Schläfer’s Bann.
Niespodzianka
Witamy w kolonii
Prawdopodobnie osoba po (naszej) lewej to Nek.
Wezwany do odpowiedzi, popatrzył na każdego z nich, i niepewnie zbliżył się do skały.
– Cześć, nazywam się…
– NIKOGO TUTAJ NIE OBCHODZI JAK SIĘ NAZYWASZ. Powinieneś zdać sobie sprawę, że mieszkają tu szumowiny naszego wielkiego ukochanego królestwa – ryknął mężczyzna z blizną na twarzy. – Cały obóz jest pełen morderców, złodziei, rewolucjonistów… wszyscy mają swoją historię; nikogo nie obchodzi, jak się nazywasz, skąd pochodzisz i jaka pomyłka w systemie sprawiedliwości cię tu przywiodła. Musisz wiedzieć, że panują tu pewne zasady. I po to tu jesteśmy, aby ci je wyjaśnić!
Po znaczącej przerwie kontynuował:
– Twoje imię, stanowisko – zapomnij! Teraz nadamy ci imię i wszystko inne, co może dać ci pieniądze lub szacunek od kogokolwiek innego musisz najpierw zarobić tutaj! I w zależności od tego, co robisz, nadamy ci nowe imię. Wyglądasz jak maminsynek, więc pozwól że ci uświadomię, iż żadna straż miejska ani żaden inny organ nadzorczy nie dostrzega twoich praw. Każdy jest przeciwko wszystkim, silniejszy bierze to, co dostaje, słabszy obserwuje, jak sobie z tym radzi. Jak każdy nowicjusz, dostaniesz okres dokładnie trzech dni, aby przyzwyczaić się do panujących tu okoliczności, wtedy to, czego możesz bronić, należy do ciebie, a przez to mam na myśli właściciela, wolność osobistą, aż do jakiejkolwiek części twojego ciała. Rozejrzyj się, uświadom sobie, kto jest przyjacielem czy wrogiem. Dołącz do grupy, jeśli ci na to pozwolą. To wszystko!
Wszystkie obozy to bandyci
Zdjęcie prawdziwej zbroi przedstawiającej ukrzyżowanie Chrystusa, na której oparto teksturę zbroi Gomeza.
Zamyślony spojrzał na dwóch martwych mężczyzn przed sobą; wspomniał jak raz zabił człowieka w samoobronie, i rozpamiętywał z dreszczem noce pełne koszmarów, w których zakrwawiona twarz jego przeciwnika wpatrywała się w niego z wyrzutem, oraz dni wypełnione powracającym pytaniem czy jego czyn był naprawdę konieczny i właściwy. Dopiero po tygodniach czuł się ponownie normalnym człowiekiem, i pytał innych jak sobie tak łatwo radzą z podobną sytuacją. Wówczas jego nauczyciel szermierki mawiał: ‘To nigdy nie jest łatwe!’. Miał rację; Stomp westchnął i zmówił krótką modlitwę (…).
Zimna Skóra kontynuowała:
– Jak zostałam nauczona, najwyższą sztuką szermierstwa jest ratowanie życia, a im łatwiej jest je odebrać, tym ważniejsze jest jego ocalenie.
– Poza tym, proszę nie zapominać że zielonoskórzy żyli tutaj spokojnie zanim przybyliśmy i zaczęliśmy wiercić dziury w skałach. Pojawienie się tej złowieszczej bariery uniemożliwiającej jakąkolwiek ucieczkę spowodowało wybuch paniki, która opanowała ich umysły, zatem nie powinieneś ich obwiniać.
– Ponieważ, pamiętaj, ten region należał wpierw do orków. Nagle ci niegrzeczni najemnicy z balistą chcieli uzyskać dostęp do jaskiń. Była straszna rzeź, w której wielu ludzi zostało zabitych, a dziesiątki orków zginęły.
Fantasy czyli wydziwianie
Obrazek promocyjny G2 nie pozostawiał złudzeń co do tożsamości antagonisty: ‘Śniący znów się przebudził!’.
Z dreszczem uświadomił sobie, że na palisadzie po obu stronach od bramy, leżały nagie ciała kilku nieszczęśników, zakrwawione i poobijane. Kilku z nich nadal się poruszało, inni zostali ukrzyżowani, jeszcze inni zwisali bezwładnie i bez życia.
– To, zdaje się, kara arcybaronów dla ludzi, którzy nie zwracają wystarczającej uwagi na ich grymasy – pomyślał Stomp.
Przed sobą ujrzał krwawoczerwony zachód bariery. Zejście do legowiska Śniącego zmieniło jej kolor.
– …ale oczywiście mogę się mylić.
Koniec końców
Książki do czytania nie polecam. O ile początek jest gothicowy, a środek hobbitowy, tak pod koniec jest nudno i dziwacznie. Opisy abstrakcyjnych wizji bohatera nie ułatwiają czytania. Ostrzegam przed przekleństwami i wulgaryzmami, a także opisem orgii w obozie bractwa. Przy czym nie wiem na ile to sprawa autora, a na ile translator coś pokiełbasił. Zauważyłem, że choć po angielsku jest bardziej poprawnie gramatycznie i zdania mają bardziej sensowny ciąg, to występuje więcej randomowych wyrażeń niż w przypadku autotranslacji na polski. Jedno z zabawniejszych tłumaczeń to przydomek głównego bohatera, jakim uraczył mnie translator Google: otóż określił go mianem Śmierci w sprayu.
A więc tak się nazywa Bezimienny!
Autor tekstu: Sprytus